Park Narodowy Kenting
Park Narodowy Kenting, czyli najstarszy park narodowy na Tajwanie, obejmuje wysuniętą najbardziej na południe część wyspy. Tutaj znajdują się też jedyne na wyspie plaże z żółtym piaskiem. Dwa dni spędziliśmy właściwie głównie na zabawach i szalonych biegach po plaży, bo fale były zbyt wysokie, żeby pływać w oceanie. Mieliśmy tylko moczyć nogi, ale Dorotka oczywiście wlazła do wody cała i nie chciała wyjść ;) A na tutejsze szlaki górskie nie udało nam się dotrzeć - trochę z powodu kiepskiej organizacji transportu publicznego (pozdrawiamy kierowców autobusów, którzy nie zatrzymują się na swoich przystankach ;)), a trochę z powodu kiepskiej organizacji nas samych ;)
Oprócz plaży główną atrakcją miasteczka Kenting jest targ nocny, na którym znaleźliśmy tylko jedną wegetariańską rzecz - grillowaną kukurydzę. No dobra - tak naprawdę znaleźliśmy dwie rzeczy, ale drugą było stinky tofu, więc się nie liczy ;)
Największym miastem w okolicy jest Hengchun i właśnie tam się zatrzymaliśmy. Miasto jest znane z tego, że zachowały się tam bramy miejskie i fragmenty starych murów. Nie ma tu jednak zbyt wiele do roboty, więc funkcjonuje ono raczej jako baza wypadowa do zwiedzania Parku Narodowego.
Tutaj zaliczyliśmy też pierwsze problemy zdrowotne, a mianowicie zatrucie pokarmowe. Co ciekawe, nie przydarzyło nam się ono, kiedy jedliśmy w podejrzanych tajwańskich knajpach (które wyglądają jak świątynie albo jak kuchnie), a właśnie wtedy, kiedy poszliśmy do turystycznej, "zachodniej" restauracji. No cóż - w końcu musiało nam się to przytrafić. Na szczęście jeden dzień odpoczynku pozwolił nam na powrót do pełni sił i mogliśmy wyruszyć w dalszą drogę - tym razem do Taitung. Ale o tym następnym razem ;)