Podróżujemy po Azji z dziećmi

Chodząc ulicami Chiang Mai, co chwilę natykaliśmy się na reklamy miejsc, w których można zobaczyć/dotknąć/wykąpać/nakarmić albo pojeździć na słoniu. Słonie są tutaj bardzo popularną atrakcją turystyczną - nie da się tego nazwać inaczej. My też oczywiście mieliśmy ochotę na spotkanie z tymi zwierzakami, jednak trochę obawialiśmy się, że trafimy w miejsce, gdzie zwierzęta są źle traktowane. Dlatego, żeby mieć pewność, że wybieramy właściwe miejsce, zdecydowaliśmy się na Elephant Nature Park - najstarsze schronisko dla słoni w Tajlandii.

Założone w 1995 roku przez Sangduen “Lek” Chailert, która od tamtej pory poświęca cały swój czas na ratowanie słoni, i jak sama mówi, daje im to, czego potrzebują, czyli miłość i banany ;) A tak na serio, to robi kawał świetnej roboty, kupując stare, chore i źle traktowane słonie od ich właścicieli, żeby zapewnić im lepsze warunki. Nie ma więc tutaj atrakcji w stylu jeżdżenia na słoniach, sztuczek, nikt nie bije zwierzaków itd. Od niedawna słonie nawet kąpią się same, co z jednej strony nas trochę rozczarowało, ale z drugiej wiemy, że w ten sposób zapewnia się im bardziej naturalne warunki życia.

W czasie dwóch dni, które spędziliśmy w Elephant Nature Park, mieliśmy mnóstwo okazji do obserwowania i interakcji z tymi uroczymi zwierzakami. Obserwowaliśmy, jak kąpią się w rzece i jak posypują się piaskiem. Karmiliśmy je bananami, arbuzami, dynią i kolbami kukurydzy. Spacerowaliśmy między nimi - cały czas z przewodnikiem, żeby było bezpiecznie. Przewodnik mówił nam, którego słonia możemy dotknąć i z którym zrobić sobie zdjęcie, a który się boi albo bywa nieprzewidywalny. Byliśmy pod wrażeniem tego, jak dużo pracownicy parku wiedzą o mieszkających tam zwierzętach. Zawsze mogliśmy liczyć na to, że podpowiedzą, który słoń lubi kukurydzę, który je tylko banany, a któremu mamy dać dużo arbuzów, bo nie lubi pić wody i może się odwodnić.

Dowiedzieliśmy się też, na czym polega słoniowa przyjaźń - okazało się, że słoń, który nie lubi kukurydzy, przyjaźni się z tym, który nie lubi bananów i się wymieniają ;)

Poznaliśmy wiele słoniowych historii - w większości bardzo smutnych - o słoniu, który stracił wzrok z powodu cyrkowych reflektorów; o słoniach ze zdeformowanymi nogami, które padły ofiarą min przeciwpiechotnych itd.

Dziewczyny były zachwycone - Lucynka cały czas powtarzała, że słonie są piękne, a Dorotka pokazywała palcem, śmiała się i wołała: "ciś!", co oznacza w jej języku "zwierzę" :) Chętnie pomagały w przygotowaniu posiłku dla słoni, które nie mają zębów, więc jedzą kulki ryżowo-bananowo-kukurydziane. Nie odważyły się jednak dotknąć ani nakarmić słonia. W sumie wcale się im nie dziwię, bo ja też czułam się trochę niepewnie, dotykając tak ogromnego zwierza. A z perspektywy małego dziecka taki słoń musi wydawać się gigantyczny!

Niesamowitym przeżyciem było też spanie w odległości kilku metrów od słoni. Mieliśmy szczęście, bo przydzielono nam świetną chatkę najbliżej miejsca, w którym nocują zwierzaki. W nocy kilka razy obudziło nas trąbienie, a kiedy rano wyjrzeliśmy przez okno, czekał na nas niezapomniany słoniowy widok ;)

Oprócz słoni na miejscu spotkaliśmy też bawoły, konie, owce, mnóstwo kotów, które można było głaskać i psów, które potrzebowały wyprowadzenia na spacer. Niestety, trafił nam się trudny egzemplarz - był tak silny, że to on mnie wyprowadził, a nie ja jego ;) Atrakcją dla Lucynki i Dorotki było też obserwowanie psów na wózkach przyczepionych do tylnych łapek. I oczywiście głaskanie kota, który regularnie chciał nas odwiedzać w naszej chatce.

Wizyta w Elephant Nature Park miała też aspekt edukacyjny - w czasie naszego pobytu odbyło się długie spotkanie z Lek, która opowiadała o sytuacji słoni w Tajlandii. Pokazała też film, na którym widać, jak źle traktowane są te zwierzęta - w jaki sposób zmusza się je do posłuszeństwa i do pracy np. z turystami. Wszyscy widzowie byli bardzo poruszeni i jestem pewna, że nigdy już nie wpadną na pomysł przejażdżki na słoniu, ani nie kupią obrazka namalowanego trąbą.

Pobyt w Elephant Nature Park będzie chyba jednym z najpiękniejszych wspomnień z naszej półrocznej podróży po Azji, więc jeśli macie ochotę spotkać się ze słoniami w Tajlandii - polecam to miejsce. Wycieczka do Elephant Nature Park jest droga, ale naprawdę warto dopłacić i mieć pewność, że jesteście tam, gdzie powinniście. Pamiętajcie jednak, żeby zarezerwować tą przygodę odpowiednio wcześnie, bo liczba miejsc jest ograniczona, a chętnych nie brakuje! :)

Dodaj komentarz