Podróżujemy po Azji z dziećmi

Podróżowanie po Wietnamie z dziećmi nie jest łatwe, ale może być całkiem udane tak, jak to było w naszym przypadku :) Wietnam ma do zaoferowania bardzo dużo różnorodnych atrakcji - także dla dzieci. Kilka razy płynęliśmy łódką (w delcie Mekongu, w Hoi An i w Hue), statkiem i kajakiem po zatoce Halong, byliśmy zobaczyć ziejącego ogniem smoka w Danang, kilka razy odwiedziliśmy teatr (w Hoi An i w Hanoi), malowaliśmy maski teatralne, pływaliśmy w basenach i w morzach itp.

Jest jednak kilka rzeczy, które utrudniają podróżowanie po Wietnamie. Największym problemem jest duży ruch, mnóstwo skuterów i brak chodników. Oprócz tego, że samo przechodzenie przez ulicę jest niebezpieczne, bo nie obowiązują żadne zasady, to samo chodzenie poboczem nie należy do najprzyjemniejszych. Z tego powodu Lucynka i Dorotka dużo czasu spędzały w nosidłach, co ani im, ani nam się nie podobało. Czasem ciężko było znaleźć miejsce, w którym mogłyby się bezpiecznie wybiegać. Niestety, nawet w parkach trzeba było cały czas uważać na skutery, które wjeżdżają prawie wszędzie. Place zabaw raczej są rzadkością, a z tych, które widzieliśmy, większość była stara i zaniedbana. Tylko w Ho Chi Minh byliśmy na kilku nowych i czystych placach zabaw.

Komunikacją miejską jeździliśmy tylko w Hanoi i w Ho Chi Minh. Dzieci nie musiały mieć biletów, a współpasażerowie bardzo chętnie ustępowali nam miejsc. W autobusach międzymiastowych oraz taksówkach niestety pasy bezpieczeństwa są rzadkością, a przydałyby się, bo na niektórych trasach drogi są tak wyboiste, że skakaliśmy na siedzeniach aż pod sufit.

Niespodzianką było więc dla nas to, że w wietnamskich liniach lotniczych Vietjet dostaliśmy pasy dla Dorotki. Zdarzyło się to pierwszy raz, od kiedy latamy po Azji.

W autobusach i minibusach dalekobieżnych dzieci mogą podróżować gratis na kolanach rodziców. Jeśli chcemy wykupić im miejsce, to cena jest taka sama jak za osobę dorosłą.
W pociągach dzieci do 4 lat mogą podróżować gratis bez miejscówki. Miejsce siedzące dla dzieci powyżej 4 lat to koszt 50% ceny biletu, miejsca leżące kosztują od 25% do 75% ceny biletu dla osoby dorosłej (w zależności od wieku dziecka, trasy i operatora pociągu).

Niewiele restauracji jest wyposażone w krzesełka, talerze i sztućce dla dzieci, a do kawiarni z kącikiem zabaw trafiliśmy raz. W ciągu czterech tygodni spędzonych w Wietnamie nie widziałam ani jednego przewijaka. Tak samo zresztą, jak pokoju do karmienia i innych tego typu wynalazków.

Z zakupem pieluszek w Wietnamie nie powinno być problemu. W większych miastach, jak Hanoi czy Ho Chi Minh, są sklepy z artykułami dziecięcymi, gdzie oprócz pieluszek można też znaleźć importowane owoce w tubce i inne w miarę zdrowe przekąski dla najmłodszych. Co ciekawe, mleko modyfikowane jest wszędzie - nawet w malutkich sklepach spożywczych. W Hoi An pytaliśmy o pieluszki w aptece, a okazało się, że są na straganie z bielizną na targu ;) Na szczęście uczynni lokalsi nas tam zaprowadzili.

No właśnie - lokalsi. Wietnamczycy uwielbiają dzieci. W związku z tym codziennie, niemal na każdym kroku byliśmy zaczepiani, dotykani, pokazywani palcami, robiono nam zdjęcia itp. Kilka osób pytało nas całkiem poważnie, czy nasze córki mają włosy farbowane na blond i w żaden sposób nie chciało nam uwierzyć, że to naturalny kolor. Po pewnym czasie mieliśmy naprawdę dość ciągłego bycia w centrum uwagi i z ulgą wsiedliśmy na pokład samolotu do Singapuru :)

Dodaj komentarz