Park Narodowy Seoraksan
Park Narodowy Seoraksan był głównym powodem naszego pobytu w Sokcho. Jest on uważany za najpiękniejszy Park Narodowy w Korei Południowej. Obejmuje część łańcucha Gór Wschodniokoreańskich wraz z ich najwyższym szczytem - górą Seorak. Można tu spotkać wydry, polatuchy (czyli latające wiewiórki ;)), pustułki, krogulce, jelenie, a nawet niedźwiedzie himalajskie. Te ostatnie są symbolem parku.
Z Sokcho do bramy Parku Narodowego Seoraksan można dojechać autobusem miejskim. Przy wejściu znajduje się informacja turystyczna, w której nie da się dogadać po angielsku. Na szczęście są tam też mapy, a szlaki są dobrze oznakowane, więc raczej trudno się zgubić. My wybraliśmy szlaki łatwe i średnie, bo z dziewczynami w nosidłach nie chcieliśmy się wspinać po stromych skałach.
Najpierw udaliśmy się na punkt widokowy, z którego można zobaczyć wodospad Towangseong. Po drodze minęliśmy jeszcze dwa piękne wodospady - Yukdam i Biryong, czyli wodospad Latającego Smoka. Według legendy żył tutaj groźny smok, któremu w zamian za uratowanie okolicy przed okropną suszą, mieszkańcy musieli oddać młodą kobietę. Na szczęście od nas nie oczekiwano żadnej ofiary, więc w komplecie ruszyliśmy po siedmiuset schodach do punktu widokowego. Nie było łatwo, ale w nagrodę podziwialiśmy widoki, które zapierają dech w piersiach.
W Parku można wybrać się też na wycieczkę kolejką linową. Z górnej stacji kolejki biegną dwa szlaki. Pierwszy, który wybiera zdecydowana większość turystów, wiedzie do fortecy Gwongeumseong. Drugi, którym nikt oprócz nas akurat nie szedł, prowadzi do małej świątyni buddyjskiej. Idąc w jej kierunku, słyszeliśmy modlitwy śpiewane przez mnichów i spodziewaliśmy się, że będzie ich tam co najmniej kilku. Później okazało się, że modlitwy płyną z głośnika zamontowanego na drzewie, a w świątyni tak naprawdę jest jeden mnich, chętnie rozdający cukierki i bawiący się z dziećmi w naśladowanie zwierząt ;)
Niżej na terenie Parku, niedaleko wejścia, znajduje się też większa świątynia buddyjska Sinheungsa oraz ponad 10-metrowa rzeźba przedstawiająca Buddę (Bronze Jwabul Statue).
Po górskich wędrówkach warto odpocząć w gorących źródłach, co chętnie uczyniliśmy :) Wybraliśmy jeden z największych aquaparków w Korei o nazwie Waterpia. Już w szatni zauważyliśmy, że tym razem będziemy się wyróżniać jeszcze bardziej. Tylko my byliśmy w strojach kąpielowych. Reszta towarzystwa była poubierana od stóp do głów w różne rodzaje ubrań kąpielowych i chyba zasada była taka, że im więcej masz na sobie, tym lepiej. Nawet w wewnętrznych basenach wszyscy byli w czapkach, a niektórzy nawet w brodziku mieli na sobie kamizelki ratunkowe. Z przyczepionym do nich gwizdkiem na wypadek, gdyby potrzebowali pomocy.
W Waterpii zaliczyliśmy też pierwszą wizytę w jjimjilbang, czyli koreańskiej łaźni. Po wymoczeniu się w ciepłej wodzie i wizycie w saunie przeszło nam całe zmęczenie górskimi wędrówkami.