Mekong po raz drugi
Pamiętacie nasz pobyt nad Mekongiem w Wietnamie? Tym razem znowu znaleźliśmy się w pobliżu tej rzeki i nie mogliśmy odpuścić - musieliśmy znowu ją zobaczyć. Dlatego z Chiang Rai pojechaliśmy bardzo "przewiewnym" autobusem (z wiatrakami i otwartymi oknami zamiast klimy) do Chiang Saen.
Chiang Saen kiedyś był stolicą królestwa Lanna, dlatego można tutaj zauważyć wiele ruin dawnych murów miejskich, świątyń itp. Dla nas właściwie jedyną atrakcją był właśnie Mekong, bo ruin nie zwiedzaliśmy, a poza nimi miasteczko jest całkiem zwyczajne. Dużo czasu spędziliśmy w hotelu Gin's Maekhong View, bo nawet z tarasu naszej chatki było widać rzekę :) A dzielił nas od niej jedynie króciutki mostek nad polami.
Żeby przepłynąć się po Mekongu, pojechaliśmy 9 kilometrów na północ od Chiang Saen, do miejsca zwanego Złotym Trójkątem (Golden Triangle). To tutaj stykają się granice trzech państw - Tajlandii, Birmy i Laosu. Główną atrakcją jest więc płynięcie łódką na laotańską wyspę Don Sao. Żeby na nią wejść nie trzeba mieć wizy, więc skorzystaliśmy z okazji. Chcieliśmy zobaczyć kawałek kraju, w którym jeszcze nas nie było. Niestety ten kawałek okazał się zupełnie nieciekawy. Były tam tylko stragany z pamiątkami i biegające między drzewami kozy ;) No cóż, do Laosu się pewnie jeszcze kiedyś wybierzemy.