Japonia z dziećmi - informacje praktyczne
Japonia to drugi kraj, który odwiedziliśmy podczas podróży po Azji i w związku z tym patrzyliśmy na nią trochę przez pryzmat koreańskich doświadczeń. Z jednej strony podróżowanie po Japonii z dziećmi było łatwiejsze. Głównie ze względu na to, że nie byliśmy aż taką sensacją. Japończycy są bardziej przyzwyczajeni do białych turystów, więc nie zwracają na nich aż tak dużej uwagi. Poza tym cenią sobie własną prywatność i przestrzeń, więc nie naruszają tak często granic innych osób. Tutaj również na każdym kroku słyszeliśmy zachwyty nad Lucynką i Dorotką (Kawaii! Kawaii!, czyli Słodkie!), a czasem ktoś pytał, czy może zrobić sobie z nimi zdjęcie (zwykle dziewczynki się nie zgadzały). Rzadko jednak zdarzało się, że ktoś ich dotykał, co w Korei było nagminne i bardzo męczące.
Z drugiej strony podróż po Japonii z dziećmi nie była łatwa. A to głównie ze względu na sztywne zasady panujące w niektórych miejscach. Dla Japończyków oczywiste jest, że w metrze panuje cisza. Nikt nie rozmawia, telefony mają być wyciszone itd. Zdarzało się, że tylko nas było słychać, bo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, albo co gorsza dzieci hałasowały. W Korei w takich sytuacjach ludzie reagowali pobłażliwymi uśmiechami i nas zagadywali. A Japończycy raczej spoglądali zniecierpliwieni... Może dlatego raczej nie widuje się małych dzieci w metrze. Za to na rowerach Japonki potrafią wozić nawet trójkę dzieci (fotelik z przodu, fotelik z tyłu i nosidło na plecach), co dla mnie było dosyć zaskakujące ;)
Zdarzyło nam się też trafić do restauracji, w której zasady były po prostu zbyt sztywne i dzieci nie umiały ich przestrzegać, więc zamiast miłego rodzinnego posiłku, niechcący zafundowaliśmy sobie stresujące przeżycie. Jeśli więc będziecie kiedyś w Miyajimie z dziećmi, nie polecam restauracji Tsukunejima Miyajima. Jeśli będziecie bez dzieci, to spokojnie możecie tam zajrzeć na smaczną tempurę.
Za to śmiało możecie w Kioto wybrać się z dzieciakami do Kyoto Ramen Engine. Pyszne jedzenie (dziewczynkom też smakowało), sztućce, miseczki i pałeczki dla dzieci, krzesełko dla maluszka i bardzo wyluzowana obsługa (kelnerki bawiły się z Dorotką kamyczkami, które były częścią wystroju ;))!
Jak widać - nie ma reguły i zależy, na kogo się trafi. Generalnie w knajpach raczej nie ma krzesełek dla dzieci, zdarzają się kolorowe talerzyki i sztućce. Przewijaka w restauracyjnej toalecie nie widziałam ani raz.
Toalety publiczne są na każdym kroku - zawsze darmowe, ale czasem nie ma w nich mydła, więc lepiej nosić swoje. Przewijaki bywają w nich rzadko, a jak już są, to czasem nie ma przy nich koszy na śmieci... Za to często zdarzają się specjalne siedzonka, w których można posadzić dziecko, w czasie, gdy rodzic korzysta z toalety. Dorotka zgodziła się tym razem zapozować w takim do zdjęcia ;)
Japońskie toalety to w ogóle ciekawy temat, bo są to najbardziej zaawansowane technologicznie toalety świata - podgrzewane, z automatycznym spuszczaniem wody, z opcjami mycia i suszenia, a także z różnymi efektami dźwiękowymi. Czasem do wyboru są również prostsze toalety we wschodnim stylu - "na kucaka" ;)
Pieluszki. Najlepiej zaopatrzyć się w nie w drogerii albo w sklepach z artykułami dziecięcymi (takich typu "Smyk"). W innych miejscach, jak sklepy spożywcze, nie widziałam nawet małych opakowań.
W komunikacji miejskiej - szczególnie w zatłoczonym tokijskim metrze - bardzo rzadko zdarzało nam się, żeby ktoś nam ustąpił miejsca. Raczej nie ma tam takiego zwyczaju. W innych miastach było już w tej kwestii lepiej, ale też nie aż tak miło, jak w Korei.
Dzieci do 6 lat nie płacą za podróżowanie komunikacją miejską. W autobusach i pociągach dalekobieżnych mogą podróżować za darmo na kolanach rodziców albo można wykupić miejscówkę za pół ceny.
Jedzenie. Tym razem tylko raz kupiliśmy owoce w tubce. Znowu okazały się one nie tym, czego się spodziewaliśmy. W dużych supermarketach są specjalne działy z jedzeniem dla dzieci, więc jeśli ktoś potrzebuje słoiczków i kaszek, to na pewno je tam znajdzie. Dla Lucynki i Dorotki kuchnia japońska była bardzo przyjazna, więc nie musieliśmy robić tego typu zakupów. Nudle, ryż, jajka, sushi, warzywa, zupa miso, okonomiyaki - to wszystko bardzo smakowało naszym córkom. Japońskie jedzenie raczej nie jest ostre, co dla nas było dużym plusem. Dodatkowo w wielu miejscach są włoskie restauracje, więc kilka razy zaliczyliśmy pizzę i makaron z sosem pomidorowym :) Przysmakiem Lucynki i Dorotki, który można kupić w każdym sklepie spożywczym, było onigiri.
Karmienie piersią. W tym temacie było bardzo podobnie, jak w Korei. W ciągu miesiąca spotkałam w miejscach publicznych dwie mamy karmiące dzieci (tak podejrzewam, bo były tak szczelnie okryte, że można się tylko domyślać ;)). Reszta pewnie ukrywa się w specjalnych pokojach do karmienia piersią, które można znaleźć na stacjach metra, dworcach, a nawet w pociągach.
Place zabaw znaleźć można w każdym mieście, ale za to kąciki dla dzieci w restauracjach i kawiarniach to rzadkość. Czasem w hostelach lub hotelach są gry i zabawki dla dzieci. My w jednym z nich znaleźliśmy nawet polski akcent - książeczkę z wierszem "Rzepka" Juliana Tuwima w japońskiej wersji językowej :)
Jeśli chodzi o miejsca dla dzieci, to Lucynce bardzo się również podobało w Children's Museum w Hiroszimie. Można tu robić różne eksperymenty z elektrycznością, sterować pociągami itp. W budynku znajduje się też biblioteka i planetarium.
Dużą atrakcją dla dziewczynek była też podróż Hello Kitty Shinkansenem.
Nie polecamy natomiast jedynej kociej kawiarni, w jakiej byliśmy w Japonii. Jest to sieciówka Bengal Cat's Forest. Podejrzewam, że we wszystkich kawiarniach tej sieci koty mają tak samo kiepskie warunki - jedno pomieszczenie, bez możliwości ukrycia się przed ludźmi biegającymi za nimi z wędkami...
Podróżowanie z dziećmi po Japonii nie sprawia większych trudności. Jest bezpiecznie i czysto, w wielu miejscach obowiązuje zakaz palenia. Nie zdarzyło nam się, żebyśmy czuli się w jakiś sposób zagrożeni. Dzieciom też się podobało, więc zdecydowanie polecamy ten kierunek na wyjazd z maluchami :)
Zapraszamy również do wpisu na temat atrakcji dla dzieci w Tokio.